Potrzeba nawożenia

Jeżeli rolnik/ogrodnik dba o wzrost wyczerpanych składników stosuje obfite nawożenia – doprowadza swą glebę do stanu żyzności i zasobności, który nazywany potocznie siłą nawozową gleby. Znaczna siła nawozowa gleby czyli plony stałymi i pewniejszymi.

Składników, które roślina pobiera z powietrza rolnik dodawać nie potrzebuje np. tlenu i węgla, bo ich jest pod dostatkiem i zresztą dodać ich nie zdoła. Natomiast może dodawać te składniki, które rośliny pobierają z ziemi. Niektóre z nich znajdują się w każdej prawie ziemi uprawnej w takiej ilości, że i na największe nawet plony wystarczają, tym są mianowicie: żelazo, siarka, magnez, a w wielu przypadkach i wapno; tych więc dodawać nie potrzebujemy. Natomiast inne pierwiastki, jak azot, fosfor i potas, a czasem i wapno znajdują się w tak małej ilości, że w krótkim czasie mogą być wyczerpane. Chcąc podnieść plony musimy dodawać te brakujące składniki. To też przy nawożeniu najwięcej zwracamy uwagę n te cztery wymienione składniki.

Jeżeli więc któregokolwiek z tych składników brakuje, wówczas roślina szybko ginie, choćby wszystkie inne obficie kwitły.

Co więcej, jeżeli któryś z tych składników znajduje się w ilości bardzo małej w stosunku do innych, to rośliny będą się rozwijać o tyle, o ile tego jednego składnika wystarczy; z chwilą, gdy on się wyczerpie dalszy przyrost ustanie. Wyrażamy to ogólnym prawem, które brzmi: plon roślin zależy od ilości tego składnika pokarmowego, którego w ziemi jest najmniej.

To prawo odnosi się nie tylko do składników pokarmowych, ale i do wszystkich czynników wpływających na życie rośliny. Jeśli któregoś z koniecznych warunków, czy to wody, czy światła, czy ciepła, czy pożywienia jest w stosunku do innych czynników najmniej, to od tego czynnika zależy rozwój rośliny. Bywają przypadki, że np. woda jest owym w najmniejszej ilości występującym składnikiem. Wówczas choćby innego pożywienia było wiele – rośnika tylko o tyle będzie się rozwijać, o ile wody wystarczy.

Wszędzie, gdzie rosną rośliny  znajduje się pewna ilość składników pożytecznych dla roślin. Z nich to czerpią trawy i zioła na łąkach, drzewa leśne, w ogóle wszystko dziko rosnące rośliny na przestrzeniach nigdy nie uprawianych i nie zasilanych sztucznie. Składniki te znajdują się tam jednak w takiej tylko zwykle ilości, ze wystarczają na mały porost roślinności trwa i chwastów, ale nie wystarczają do wydania corocznie dobrego plonu. Rolnik czy ogrodnik chce jednak mieć zawsze plony niż to, co samo urośnie na roli; uprawia więc wymagające rośliny, dlatego też musi zasilać swą ziemię różnymi dodatkami użyźniającymi.

Istnieją ziemie bardzo bogate, które nawożenia przez szereg lat nie potrzebują, lecz takie zdarzają się bardzo rzadko (świeżo zajęte pod uprawę wykarczowanych dziewiczych lasów Ameryki i Indii, żyzne pola zalewane przez wody Nilu itp.). I takie nawet ziemie z czasem zostają zubożone i wyczerpane, jeśli nie dbamy o ich zasilanie nawozami. Nawożenie tym ważniejsze się taje im rolnik więcej wymaga od ziemi, im ziemia więcej wyczerpuje przez ciągłą uprawę. Dawniej, gdy ziemia była tania, było jej więcej, ludności zaś mniej, rolnik mógł zadowalać się mniejszym plonem, mniejszym wyzyskiem ziemi. Zamiast nawozić zostawiano wówczas ziemię odłogiem czy ugorem, w czasie którego pod wpływem atmosfery przybywało nieco rozpuszczalnego pożywienia dla następującej potem uprawnej rośliny. I dziś jeszcze tu i ówdzie ugór się zostawia, ale tam tylko, gdzie nie ma innego sposobu zasilenia roli należycie. Dzisiaj staramy się nawozić rolę dlatego, aby corocznie mieć plon, i to plon taki, który by pokrył wszystkie koszta wyłożone na oprocentowanie wartości ziemi, na robotę koło uprawy, zasiewu itd.